„Oj, borom, borom…”
Maniucha Bikont w czerwcu ubiegłego roku „Gazecie Wyborczej” mówiła, że w czasie realizacji płyty „Oj, borom, borom” (pisaliśmy już o niej w „Wójcińscy nie tylko w Nowym Jorku”) „nie do wszystkich pieśni umieliśmy znaleźć klucz, nie zawsze Ksawery (Wójciński) umiał