Dobre towarzystwo

Genezy tej historii trzeba szukać około 147 lat temu. „Myślę, że udałoby się obronić tezę o powstaniu KTM-D w łonie konińskiej Straży Ogniowej” – tak napisał Andrzej Majewski w „Historii towarzystwa muzycznego w Koninie (1901-2021)”.

Ochotnicza Straż Ogniowa w Koninie powstała w 1874 roku, Konińskie Towarzystwo Muzyczno-Dramatyczne (KTM-D) w 1901, przejmując, w tym samym roku, od Straży Ogniowej „salę teatralną”. Ta sala „służyła społeczeństwo do 1916 r., a znajdowała się w miejscu, gdzie dzisiaj stoją budynki dawnej elektrowni miejskiej”. Ba, a gdzie była dawna elektrownia miejska? Koninianie, niekoniecznie z konińskim życiorysem od dziada pradziada, wskażą róg ulic Staszica i Kilińskiego. Wróćmy jednak do dzieła Andrzeja Majewskiego, który jakkolwiek w swojej książce przekonywująco „obroni tezę” raczej o powstawaniu niż powstaniu KTM-D w łonie konińskiej Straży Ogniowej,to sprawę historii towarzystwa muzycznego stawia jednoznacznie: w roku 2021 Konińskie Towarzystwo Muzyczne, będące spadkobiercą Konińskiego Towarzystwa Muzyczno-Dramatycznego, obchodzi 120-lecie.

Pokusił się A. Majewski w „Historii towarzystwa muzycznego w Koninie” (Wydawnictwo Setidava, Konin, 2021) o opisanie pracy wielu postaci, które miały swój udział w organizowaniu towarzystwa od końca XIX wieku do dzisiaj. Temu opisowi towarzyszy historia powstawania stowarzyszeń muzycznych na ziemiach polskich, począwszy od średniowiecza. Opisując czasy rozbiorowe, przypomina o resursie, będącej rodzajem klubu towarzyskiego, założonej w Koninie w 1850 roku, i „chwalebną rolę w krzewieniu kultury muzycznej” tego „jedynego czysto polskiego ośrodka kultury. W 1852 roku resursa konińska liczyła 63 osoby, w tym 36 właścicieli ziemskich, 8 dzierżawców, 19 urzędników oraz kilku lekarzy i rejentów”. Dopiero pod koniec XIX i na początku wieku XX, kiedy rosyjski zaborca nieco poluzował obostrzenia, na terenie guberni kaliskiej, do której należał powiat koniński, zaczęły powstawać rozmaite stowarzyszenia, w tym muzyczne i teatralne. To wtedy, w 1901 roku, powstało Konińskie Towarzystwo Muzyczno-Dramatyczne, w tym samym czasie zarejestrowano Towarzystwo Muzyczne w Turku, w Kole w 1906 i w Słupcy w 1907. Pod konińskim wnioskiem do władz gubernialnianych w Kaliszu „o wyrażenie zgody na otwarcie wspomnianego Towarzystwa”, widnieją podpisy Jana Rajczyka, Antoniego Ślepowrońskiego, Stanisława Kożuchowskiego, Ludwika Reymonda, Antoniego Nowierskiego, Ludwika Ostrowskiego, Michała Sandera i Janiny Komornickiej (niestety, nie wszystkie podpisy udało się odszyfrować autorowi historii KTM-D). Pierwszym prezesem zarządu został wybrany Stanisław Kożuchowski.

Analizując dostępne dokumenty i materiały dotyczące KTM-D zauważyłem, nie bez zdziwienia – pisze Majewski – że w okresie 1900-1914 mało jest śladów tyczących się koncertów muzycznych, życia muzycznego animowanego przez członków Stowarzyszenia. Zdecydowaną przewagę mają działania związane z teatrem”. I choć z przyjemnością zauważa koncert Witolda Friemanna w roku 1910, to jednak rzeczywiście najdłuższa jest lista tytułów przedstawień teatralnych. Sytuacja zdecydowanie zmieniła się w okresie powojennym. Wprawdzie następca KTM-D, Konińskie Towarzystwo Muzyczne, powstało dopiero w 1976 roku, to jednak było ono organizatorem przede wszystkim koncertów muzycznych i zajmowało się organizacją działalności Społecznego Ogniska Muzycznego. Prezesem był wówczas Jan Malicki, po nim, krótko, Adam Augustiański, od 1982 do 1989 Paweł Piskorz, następnie Andrzej Wójciński, Bogdan Nawrocki a od 1995 roku KTM kieruje Andrzej Majewski.

W czasie ostatnich 45 lat dzięki działalności KTM na scenach Klubu „Hutnik” (już nieistniejącego), Klubu „Energetyk” (też już nieistniejącego), w salach Konińskiego Domu Kultury, w sali konińskiego ratusza i Urzędu Stanu Cywilnego (dawniej domek pisarki Zofii Urbanowskiej), koncertowali najwybitniejsi polscy i zagraniczni muzycy, soliści i orkiestry, szansę pokazania się mieli ci z młodych konińskich muzyków, którzy dzisiaj są wykładowcami Akademii Muzycznych oraz błyszczą w filharmoniach i na estradach świata. Lista tych wybitnych postaci jest tak długa, że w żaden sposób nie da się obronić, jakże często słyszanej tezy, że… w Koninie to nic się nie dzieje. Nic? To zajrzyjcie do „Historii towarzystwa muzycznego w Koninie (1901 – 2021)” Andrzeja Majewskiego. Przy okazji koniecznie zwróćcie uwagą na „drugi wątek, który (z żalem to trzeba przyznać) kontynuujemy. Zarówno wtedy, jak i dziś nie doczekaliśmy się w Koninie własnej sali koncertowej. Były i są sale teatralne, kinowe, teatralno-kinowe, widowiskowe, wykładowo-dydaktyczne, sportowe, sesyjna. Nie ma tej jednej.”

Andrzej Majewski – muzyk (gitarzysta), pedagog i animator życia muzycznego, związany jest z Konińskim Towarzystwem Muzycznym od chwili jego powstania w 1976 roku. Od 25 lat kieruje jego działalnością, udanie – wespół z żoną Ewą i Wydziałem Kultury Urzędu Miasta Konina – animując stałą sceną impresaryjną, popularyzującą muzykę klasyczną pod hasłem „Muzyka w ratuszu. Prezydent Konina zaprasza”. Jako artysta nagrał solową płytę „Gitarowe nostalgie” (Studio M, 2016). Jako wnikliwy obserwator życia miasta, opublikował cztery książki: „”Rosłem z moim miastem” (Setidava, 2010), „Ognisko Muzyczne” (MBP i KTM, 2014) i „Muzyka w moim mieście” (Setidava, 2015). Czwarta, „Historia towarzystwa muzycznego w Koninie (1901-2021)”, podobnie jak poprzednie jest nie tylko ciekawa, ale także ważna, bo daje czytelnikowi „grunt pod nogami”, jak obrazowo napisał Rafał Matyja w książce „Miejski grunt. 250 lat polskiej gry z nowoczesnością” (Karakter, Kraków 2021). Czytamy w niej m.in.: „Żyjemy w świecie, którego nie znamy. Nie wiemy, kto i dlaczego zbudował miejscowości, w których mieszkamy, albo stworzył instytucje, z których korzystamy. Kto i w jakich okolicznościach ukształtował naszą codzienność. Nie zastanawiamy się nad tym, że kiedyś – całkiem niedawno – była ona zupełnie inna. Nasze myśli są więźniami innej historii: zbudowanej wokół patriotycznych symboli, utkanej ze spraw niepewnych i wątpliwych, a zarazem haseł budzących emocje. To sprawia, że zachowujemy się tak, jakbyśmy nie rozumieli związków między niepodległością i państwem, wolnością i prawem, bezpieczeństwem i jakością życia a infrastrukturą techniczną i społeczną. Ofiary historii nazywamy naszymi bohaterami, a tych, którym jesteśmy winni choćby uwagę – o ile nie wdzięczność – nie znamy nawet z nazwiska”.

Andrzej Dusza

Fot. Andrzej Dusza