Elektrownia czy Sienkiewicz

Chciałoby się powiedzieć: i oto jasność nastała. Równo 100 lat temu, 14 marca 1916 roku, ówczesna Rada Miejska postanowiła „urządzić” w Koninie miejską elektrownię. To było pierwsze w Koninie przedsiębiorstwo komunalne, wybudowane za pieniądze pożyczone od mieszkańców. Elektrownia to początek, nieśmiały, nowoczesności w mieście położonym na zachodnich rubieżach kongresówki.

– Umyka nam historia gospodarcza. Tymczasem to decyzje gospodarcze, nowe inwestycje były przełomowymi dla rozwoju miasta – mówił Piotr Rybczyński, historyk, regionalista, kierownik konińskiego Oddziału Archiwum Państwowego w Poznaniu i jednocześnie prezes Towarzystwa Przyjaciół Konina. – Budowa elektrowni nie tylko niosła nowoczesność w sensie technicznym, jej budowa oznaczała także nowoczesność w urządzaniu miasta, bo elektrownia była pierwszym w Koninie przedsiębiorstwem komunalnym oraz niosła ze sobą nowatorstwo finansowe: miasto zaciągnęło u mieszkańców pożyczkę, na 6 procent, na pokrycie kosztów inwestycji.

Konin na początku XX wieku jawił się jako miasto wyjątkowo zaniedbane i zacofane. Nie było w nim elektryczności, wodociągów czy kanalizacji. Ot, typowe miasteczko w zaborze rosyjskim, na dodatek położone na zachodnich krańcach zaboru, a zatem tym bardziej zaniedbywane. Pierwszym, który wywołał uchwałę o uruchomieniu w mieście elektrycznego oświetlenia ulicznego był w 1909 roku burmistrz Orłowski. Z tej uchwały nic nie wyszło. Dopiero gdy Konin zajęli w czasie I wojny światowej Niemcy, w 1914 roku, sprawa powróciła. Dla nich rzeczą oczywistą było, że w mieście musi być elektryczność i inne urządzenia cywilizacyjne, bowiem to oznacza wzrost aktywności mieszkańców, co wprost przekładać się może na rozszerzenie rynków zbytu na własne, niemieckich, produkty.

Idea budowy elektrowni miejskiej pojawiła się w lipcu 1915 roku na posiedzeniu pierwszej Rady Miasta, mianowanej przez okupanta, ale złożona z mieszkańców (którzy nie mogli odmówić mianowaniu). Ta sama Rada 15 września 1915 postanowiła „urządzić elektrownię”. Powołano komisję do opracowania lokalizacji firmy, wybrania technologii, zatrudnienia personelu i ustalenia wynagrodzeń dla pracowników. Kilka miesięcy później, 14 marca 1916 roku, Rada Miasta podjęła drugą uchwałę, według której elektrowni zostanie wybudowana przy ulicy Nowej (dzisiaj Staszica, róg Kilińskiego i Szarych Szeregów), według technologii wzorowanej na podobnych zakładach berlińskich. We wrześniu Rada zadecydowała o uruchomieniu pożyczki od mieszkańców pod listy zastawne, na 6 proc. z gwarancją wykupu do 1928 roku. Pożyczkę mieszkańcy mogli udzielać w rublach (wówczas silnej walucie), gwarantując ich wymianę na marki.

14 września 1916 roku budynek elektrowni poświęcono. Pod koniec tego roku elektrownia zaczęła działać. Była wyposażona w lokomobilę na węgiel, napędzającą generator o mocy 150 kWh. Byłą też akumulatorownia. Obok elektrowni urządzono łaźnię miejską, w której wykorzystywano ciepłą wodę. Łaźnia była integralną częścią elektrowni. Ciekawostką może być, że zamontowane w niej kabiny prysznicowe nie znalazły uznania u mieszkańców.

W listopadzie 1918 roku, już odzyskaniu niepodległości, nowa Rada Miasta zadecydowała o kupieniu drugiego generatora (120 kWh) i drugiej lokomobili. Wykorzystywano przy tym sieć elektryczną, budowaną w mieście przez fabrykę urządzeń rolniczych Raymonda.

Z dokumentów archiwalnych roku obrachunkowego 1938/39 wynika, że wartość elektrowni wynosiła 567 tys. zł, co dwukrotnie przekraczało budżet miasta. W czasie II wojny światowej Niemcy zmodernizowali konińską elektrownię, zwiększając jej moc z 270 do 500 kWh oraz zamieniając produkcję prądu stałego na zmienny.

Przyszedł rok 1948: do miasta doprowadzono prąd z zewnątrz. Pierwsza w Koninie elektrownia zakończyła działalność. Tylko łaźnia miejska działała jeszcze w latach 70-tych.

Historię pierwszej konińskiej elektrowni przypomniano podczas spotkania, zorganizowanego przez Towarzystwo Przyjaciół Konina, Miejską Bibliotekę Publiczną w Koninie i Archiwum Państwowe w Poznaniu Oddział w Koninie. Prelekcji Piotra Rybczyńskiego wysłuchała grupka zainteresowanych historią miasta; wszyscy zmieścili się w pierwszej, historycznej sali obrad pierwszych Rad Miasta, mieszczącej się na piętrze ratusza. Rybczyński: – Warto przypomnieć, że wraz z decyzjami o budowie elektrowni podejmowano też decyzję o przebudowie ratusza. Również 14 marca 1916 roku zdecydowano o nadaniu ratuszowi takiego kształtu, jaki dzisiaj widzimy.

I jeszcze słowo: historia pierwszej konińskiej elektrowni nie jest w mieście znana. Nie jest znane ani doceniane jej znaczenie kulturotwórcze. Opowieści o tym zakładzie słuchała zaledwie około 30 osób, wśród nich wiceprezydent Konina, szczerze zainteresowany wszystkim, co tego zakładu dotyczy, w szczególności zaś funkcjonowaniem elektrowni jako przedsiębiorstwa komunalnego. Wiceprezydent zgłosił wniosek: może by tę historię rozpropagować, na przykład w szkołach, wśród młodzieży. Może, może… Piszę o tym trochę z nadzieją, a trochę ze sceptycyzmem, bowiem zamiast historii elektrowni, będziemy w szkołach mieć urzędowy kult Sienkiewicza. I pomyśleć, że gdy w Europie powstawał rachunek różniczkowy, pompa próżniowa i schemat ludzkiego krwioobiegu, my zajęci byliśmy potyczkami z Tatarami gdzieś na bagnach Prypeci. I nadal się tym zajmować będziemy, „ku pokrzepieniu serc”.

Andrzej Dusza