Wawrowski – muzyczny wolontariusz

Janusz Wawrowski, światowej sławy skrzypek, tym razem w roli wolontariusza: grał by wesprzeć Fundację „Daj mi skrzydła”, pomagającą chorym na SLA (stwardnienie zanikowe boczne). Piękne wykonanie kompozycji Bacha, Paganiniego, Paderewskiego, Masseneta, Kreislera i Grażyny Bacewicz pomagało w dziele, którego nawet NFZ podjąć się nie chce.

Wawrowski koncertował 21 kwietnia 2017 r. w Konińskim Domu Kultury. – Bardzo nas cieszy, że Janusz Wawrowski zechciał być naszym wolontariuszem – mówił w czasie koncertu Mariusz Wiatrowski, koordynator akcji „Zdążyć przed SLA”, prowadzonej przez Fundację. – Pomagamy, bo NFZ nie finansuje leczenia chorych na SLA, a pomagać trzeba. Dziękuję wolontariuszom zaangażowanym w akcję „Zdążyć przed SLA” i dziękuję wszystkim, którzy przyszli na koncert i wspomogli finansowo Fundację „Daj mi skrzydła”, wrzucając złotówki do puszek wolontariuszy.

Janusz Wawrowski pierwsze szlify artystyczne zdobywał w konińskiej Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia, pod okiem Jana Szkalskiego. Dzisiaj dr hab. Janusz Wawrowski jest pracownikiem Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Warszawie, koncertuje w największych salach koncertowych świata, nagrywa kolejne płyty. W KDK koncert rozpoczął z niezwykłą delikatnością Adagio z I Sonaty g-moll na skrzypce solo (BWV 1001) Jana Sebastiana Bacha. A potem zagrał dwa Kaprysy, nr 13 i nr 24, Niccolo Paganiniego. To był wirtuozowski popis, szczególnie w Kaprysie nr 13, z którego wyczarował nie „Śmiech diabła”, a wręcz diabelski chichot.

Kiedy przy fortepianie zasiadł towarzyszący mu Michał Ziobrowski (nauczyciel z konińskiej PSM), popłynęła Melodia na skrzypce i fortepian Ignacego Jana Paderewskiego. – Wybrałem Paderewskiego – mówił Wawrowski – bo poza tym, że był znakomitym muzykiem, to potrafił dzielić się tym, co miał, zakładając między innymi wiele fundacji.

Po Paderewskim Jules Massenet i pełna sprzecznych emocji Medytacja. Na koniec dwa utwory Fritza Kreislera: „Piękny Rozmaryn” (Schön Rosmarin) i „Radość Miłości” (Liebeslied). Dwaj muzycy, Wawrowski i Ziobrowski, tchnęli w nie wiedeńskie klimaty: salonowe, lekkie o brzmieniu niezwykłej elegancji, wręcz… oldskulowe, właściwe jedynie Kreislerowi zarejestrowanemu na płytach z początku ubiegłego wieku.

Niespodzianką koncertu był występ 13-letniego wiolonczelisty Tadeusz Wawrowski, syna skrzypka, który z towarzyszeniem M. Ziobrowskiego wykonał Grażyny Bacewicz Andante sostenuto, a potem, w błyskotliwy sposób, Georga Goltermanna Capriccio op. 24, prezentując nie tylko techniczną biegłość ale i muzykalność. Za to wykonanie Tadeusz zebrał wielkie brawa.

Oczywiście, był bis. W wykonaniu Janusza Wawrowskiego usłyszeliśmy Kaprys polski Grażyny Bacewicz.

Koncert charytatywny ,,Zdążyć przed SLA’’ organizowany był przez Fundację ,,Daj mi skrzydła” i Koniński Dom Kultury, przy wsparciu Drukarni ,,Impresja’’.

Andrzej Dusza

andrzej.dusza@gazeta.pl

Zdjęcia: Zdzisław Siwik