Wieża Ciśnienia

– Miałem nie gadać, ale pokusa jest większa, bo Wieża Ciśnień jest bliska memu sercu. Tu powstała płyta, będąca zapisem ostatnich chwil przestrzeni, które choć podobno są „nie do grania”, chciałem zachować, utrwalić – mówił Ksawery Wójciński, kontrabasista, w czasie prezentacji (22 kwietnia 2022 roku) materiału nagranego cztery lata temu. – Ale wszystkiego nie zagram, bo… założyłem za ciasną koszulę.

Robert Brzęcki, kurator Galerii CKiS Wieża Ciśnień w Koninie: – Rzeczywiście, w 2018 roku, na kilka dni przed przebudową wnętrza Wieży, Ksawery namówił brata Maurycego, trębacza, wykładowcę w Akademii Muzycznej we Wrocławiu, do wzięcia udziału w spontanicznej sesji nagraniowej. Muzycy zarejestrowali materiał w przestrzeni o akustyce, w której kompletnie nie da się grać, ale dla Ksawerego inspirującej. Materiał się „ciut” przeleżał; dzięki konińskiej oficynie Antenna Non Grata płyta, zatytułowana „Tower of Pressure” (Wieża Ciśnienia), ukazała się w lutym bieżącego roku. Dzisiaj muzycy płytę zaprezentują w nowej przestrzeni, zabudowanej, niczym nie przypominającej poprzedniej.

Ksawery Wójciński, koninianin (rocznik 1983), jest stałym bywalcem Wieży Ciśnień. Pierwszy raz grał w niej, gdy był jeszcze na studiach. Wcześniej chodził do Wieży na zajęcia z rysunku, okładka najnowszej jego płyty ma grafikę powstałą właśnie w tamtym czasie, dwadzieścia lat temu. Do dzisiaj pamiętane są jego koncerty z Markiem Kądzielą, Wojciechem Jachną, czy ze śpiewaczką Maniuchą Bikont, z którą kontrabasista tworzy duet Maniucha i Ksawery, wykonujący muzykę tradycyjną. Wtedy, w 2017 r., zaprezentowali album duetu pt. „Oj borom, borom”.

„Tower of Pressure”, najnowsza płyta solowa Ksawerego Wójcińskiego, to drugi solowy album muzyka. W 2014 r. w wytwórni For Tune ukazała się płyta „The Soul”, na którym artysta zagrał na kontrabasie, fortepianie, gitarze, perkusji, a także zaśpiewał. Ponieważ jego twórczość jest bardzo różnorodna, wręcz eklektyczna, erudycyjna i nawiązuje do różnych estetyk i stylów, muzyk – jak zauważa Piotr Jagielski na portalu culture.pl, „Wójciński współpracował już z takimi twórcami, jak m.in. amerykański pianista Uri Caine (w trio z Robertem Raszem nagrali album „Szpilman”, prezentujący jazzowe interpretacje kompozycji warszawskiego kompozytora), saksofonista Charles Gayle, który jest jedną z najważniejszych postaci nowojorskiej awangardy jazzowej, a także z Michaelem Zerangiem, Nicole Mitchell czy Marco Eneidim (Wójciński był członkiem kwartetu, z którym amerykański saksofonista nagrał koncertowy album „Panta Rei”). Kontrabasista wszedł również w skład Ad Libitum Ensemble, prowadzonej przez hiszpańskiego pianistę Agustiego Fernandeza improwizującej orkiestry, która powstała, by zagrać jeden koncert podczas warszawskiego festiwalu muzyki improwizowanej Ad Libitum. Występował i nagrywał również z polskimi twórcami, takimi jak Mikołaj Trzaska, Raphael Rogiński, Wacław Zimpel czy grupy Emergency i Hera”.

Sala koncertowa Wieży Ciśnień jest w istocie salką, w której usiąść może trzydzieści, no – może pięćdziesiąt osób. Prawdą jest też, że ma akustykę „kompletnie nie do grania”. Ale wciąż jest miejscem, gdzie chcą pokazywać się muzycy jak Ksawery Wójciński – ceniący i grający emocjami. Nawet „za ciasna koszula” im nie przeszkodzi, by zagrać uczuciami, pokazać nieprawdopodobną wyobraźnię i kunszt wykonawczy. Robert Brzęcki mówił: – Specyficzna akustyka tego miejsca stała się ramą modalną tego materiału, który formalnie jest czasem minimalistyczny, czasem ekspansywny z wykorzystaniem pogłosów, ciszy, zawieszeń i skoncentrowany na wyrazistym, emocjonalnym przekazie. Do tej opinii dodajmy umiejętność przetworzenia przez Ksawerego bogactwa dorobku kultury muzycznej, dzięki czemu co rusz przesuwają się przed słuchaczami światy… nie z tego świata. I kiedy kontrabasista grający całym sobą zaczyna nas czarować transową wręcz improwizacją (a jak wiadomo, najlepszymi improwizatorami są ci najlepiej przygotowani), włącza się trębacz Maurycy Wójciński: choć oszczędny w wyrazie, to też potrafiący zadąć emocjami, pięknie wpisując się w rytm, brzmienie i nastrój Ksawerego. Dwaj różni artyści doskonale się rozumiejący i współpracujący. Bo „Sztuka jest tworzona dzięki wyobraźni” – mówił w wywiadzie dla jazzarium.pl.

Przy okazji tego koncertu Ksawery Wójciński przypomniał, że „właśnie dzisiaj mija setna rocznica urodzin Charlesa Mingusa”. Nie bez powodu. Mingus też był kontrabasistą. Jacek Niedziela-Meira w „Historia jazzu. 100 wykładów” pisał, że jego twórczość: „jest niezwykłą mieszanką hard bopu, gospel, awangardy, neo-dixie, West Coastu, a nawet muzyki latynoskiej i rhythm&bluesa. (…) Mingus był wykonawcą, który zawsze odciskał swoje piętno na muzyce, nie ważne, czy grał balladę, styl nowoorleański czy free. Był znakomitym kontrabasistą, obecnym na sesjach Lionela Hamptona, Milesa Davisa i Charliego Parkera”.

Andrzej Dusza

Zdjęcia – Marzena Krzesińska