Duet wyjątkowy na koniec roku

Wojciech Jachna – aksamitna, zbalansowana trąbka i Ksawery Wójciński – wibrujący, szalony kontrabas przez prawie godzinę toczyli dialog. I żaden nie krzyczał: ja panu nie przerywałem. Efektem ich rozmowy był krążek „Night Talks”, wydany w 2015 roku przez Fundację Słuchaj; kilka dni temu powtórzyli tę rozmowę na scenie Galerii CKiS Wieża Ciśnień.

Obydwaj muzycy są znani na scenach muzyki improwizowanej. Jachna pochodzi z Bydgoszczy, na scenie jazzowej błysną w formacji Sing Sing Penelope a obecnie współtworzy trio Jachna/Tarwid/Karch, Wójciński jest z Konina (choć rezyduje w Warszawie), swojego czasu był filarem Hery, jednej z najciekawszych improwizujących formacji w Polsce, obecnie z powodzeniem realizujący własne przedsięwzięcia solowe (albo występując m.in. z braćmi: Szymonem i Maurycym). W nocy z 1 na 2 grudnia 2014 roku spotkali się w Sali Koncertowej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy i tam zarejestrowali materiał, który przerodził się w płytę pod nazwą „Night Talks”. Recenzent z portalu jazzsoud.pl napisał: „Pozornie dwie diametralnie różne osobowości, z dwóch zupełnie odmiennych muzycznych biegunów, stworzyły spójny, jednorodny i szalenie interesujący obraz subtelnej improwizacji, pełnej stonowania i idealnego wyważenia proporcji (…) To transowa, dyskretna, niemal medytacyjna wędrówka w rejony mało uczęszczane dotychczas przez obydwu muzyków”.

Obydwaj muzycy nie mieli dotychczas okazji ze sobą współpracować. Wspólne granie niesie w takiej sytuacji zagrożenia, ale i stwarza możliwości. Mateusz Magierowski (polish-jazz.blogspot.com) zauważa: „Te ostatnie tym łatwiej mogą stać się rzeczywistością, w im większym stopniu sztuka, którą współtworzą, oparta jest na wzajemnym zrozumieniu oraz umiejętności interpretowania i reagowania ad hoc na posunięcia współtwórcy. (…) Duet Jachna-Wójciński niewątpliwie dobrze wie, w czym leży istota kreatywnego improwizowania, bowiem tym, co urzeka w propozycji bydgosko-warszawskiego duetu, jest eksploracja rozmaitych brzmieniowych faktur. Co szczególnie istotne, działanie to nie jest celem samym w sobie, ale środkiem, pozwalającym na tworzenie spójnych muzycznych opowieści, w których jest miejsce zarówno na zgodne kreowanie podszytej niepokojem bądź nostalgią aury, jak również na stymulujący kontrapunkt. Wydarzają się one w przestrzeni pozbawionego egocentryzmu dialogu, w którym ważniejsza niż ekspozycja samego siebie staje się muzyka, będąca efektem nie tylko samej gry, ale też słuchania swojego improwizującego towarzysza. W świetle tego, że zarówno Jachna, jak i Wójciński to nie tylko artyści skromni, ale i niewątpliwie potrafiący słuchać innych nie powinien dziwić fakt, że to właśnie oni są autorami tej dojrzałej i frapującej muzyki.”

Koncert w Wieży Ciśnień był kameralny, tak jak kameralna jest muzyka Jachny i Wójcińskiego. Nocnej (wieczornej) rozmowy muzyków nie zakłócał nawet najdrobniejszy szelest (jedynie dochodzące strzępy komunikatów z niedalekiego dworca PKP wskazywały, że obok toczy się „inne” życie). Właściwie strach było głośniej oddychać, by nie uronić choćby nuty z szeptów, kolejnych tematów ledwie sygnalizowanych ale też granych z pasją i zapamiętaniem niezwykłym. To nie było muzyczne plum, plum, to była rozmowa pełna wibracji, zaskoczeń i zauroczeń rozmówcą, reagowania na jego głos, myśli. Obydwaj pokazali, że są instrumentalistami z nieograniczonym zakresem możliwości. Tyle wątków, tyle barw…

Robert Brzęcki, animator Wieży Ciśnień, zapowiadał, że „obydwaj artyści w kraju monologu zaproponowali dialog”. I przekonywał: „To jest możliwe w przypadku braterstwa dusz”. Miał rację, zapraszając do Wieży duet wyjątkowy na koniec roku.

Andrzej Dusza

andrzej.dusza@gazeta.pl

Fot. Robert Brzęcki