„Gitarowe nostalgie” Andrzeja Majewskiego

Kilka lat temu widziałem, z jak wielką ochotą zagrał Cancion del Mariachi, utwór z „Desperado”, razem ze swoim uczniem. I jeszcze do tego śpiewał! Czuć było w jego graniu przede wszystkim radość. Andrzej Majewski jak Antonio Banderas: Lubię grać na gitarze / Lubię śpiewać w rytmie salsy / Mariachi mi towarzyszą, / Kiedy śpiewam moją piosenkę.

A miało być na poważnie, bo oto Pan Profesor Andrzej Majewski, nauczyciel gry na gitarze, wychowawca muzyków dzisiaj święcących triumfy na scenach świata, nagrał pierwszą własną płytę. To wydarzenie!

Znawcy tematu twierdzą, że: – Jak zaczynasz uczyć, to przestajesz grać. Andrzej Majewski, absolwent Akademii Muzycznej w Poznaniu, kilkadziesiąt lat uczył gry na gitarze w Państwowej Szkole Muzycznej I i II stopnia w Koninie. Jego uczniowie zdobyli około pięćdziesięciu nagród na konkursach regionalnych, ogólnopolskich i międzynarodowych, w Hiszpanii, Japonii, w Czechach i Polsce (Trzęsacz, Kraków, Gdańsk, Łódź). Do jego znakomitych wychowanków należą europejskiej sławy gitarzysta Robert Horna i wybitny instrumentalista, znany już na całym świecie, Łukasz Kuropaczewski. Obydwaj artyści intensywnie koncertują, rejestrując swoje dokonania na płytach.

Andrzeja Majewskiego bez reszty pochłonęła działalność pedagogiczna i organizatorska. Był wszak przez wiele lat dyrektorem artystycznym Ogólnopolskiego Konkursu Gitary Klasycznej w Koninie. Pełniąc społecznie funkcję prezesa (od 23 lat!) Konińskiego Towarzystwa Muzycznego, zainicjował i organizuje stałą scenę muzyczną z koncertami muzyki klasycznej. Dzięki tej inicjatywie mogliśmy gościć w naszym mieście muzyków tej miary, co Krzysztof Penderecki, Kevin Kenner, Philippe Bernold, Jean-Pierre Artaund, Wiesław Ochman, Waldemar Malicki, Konstanty Andrzej Kulka, Kwartet „Wilanów”, Kwartet „Camerata”, Krzysztof Pełech, Łukasz Długosz, Patrick Gallois i wielu innych. W Salonie Artystycznym w XIX wiecznym dworku Zofii Urbanowskiej gościli, dzięki jego zabiegom, Wanda Wiłkomirska a po niej prof. Stefan Kamasa i Stanisław Fijałkowski. A to przecież nie koniec koniecznej wyliczanki, dzięki której nietrudno zauważyć, jak szeroki jest wachlarz muzycznych zainteresowań Majewskiego. Ale jednak… Kiedy padało pytanie: kiedy nagra swoją płytę na gitarę, milczał zakłopotany, machał rękami albo rzucał – potem, potem…

I „potem” się stało: z ogromną przyjemnością informujemy, że Andrzej Majewski nagrał płytę, którą zatytułował „Gitarowe nostalgie”. Na pytanie: skąd pomysł na płytę?, odpowiada: „Mówiąc najprościej i najkrócej – przyszedł na nią czas”. Zauważymy, nie ukrywając szczypty złośliwości, ale i podziwu: no, rzeczywiście, czas najwyższy. Na płycie znalazły się utwory, które „towarzyszyły mi przez całe muzyczne życie. Stanowią dla mnie wartość sentymentalną; bywało, że miały również walor terapeutyczny”.

Majewski nie pozbył się na płycie swojej „pedagogiczności”, układając muzyczne perełki tak, „by przedstawiały skondensowaną historię nowożytnej muzyki – od czasów współczesnych do średniowiecza”. To nie zarzut, to zaleta. Na dodatek muzyk zrobił to tak, że każda z kolejnych miniatur jest jakby uzupełnieniem poprzedniej. Zaczyna od współczesnych: argentyńskiego kompozytora José Luisa Merlina i Brazylijczyka Baden Powella. Zaczepia o katalońskie melodie w opracowaniu Miguela Llobeta, naturalnie nie omija gitarowych klejnotów Francisca Tárregi, kompozycje włoskie Mauro Giulianiego, polskie tańce anonimowego twórcy i renesansowe dzieło Wojciecha Długoraja. Są gitarowe transkrypcje utworów Jana Sebastiana Bacha i „moja ulubiona – elegancka i dostojna – „Pavana” Gaspara Sanza”. Płytę kończy Majewski XIII-wiecznymi pieśniami religijnymi ku czci Matki Bożej, których autorstwo jest przypisywane hiszpańskiemu władcy Alfonsowi X Mądremu.

Chciałby Andrzej Majewski, by słuchając płyty owładnęła nami „melancholijna refleksja nad urodą życia, przemijaniem i wiecznym trwaniem (…) dzięki muzyce”. Sądzę, że mu się to udało. Jest melancholijnie, nostalgicznie i jest urokliwie. Jest coś w tej muzyce Majewskiego takiego, że chce się tę płytę ponownie włączyć. Zwłaszcza, że płyta została nagrana bez zbędnych fajerwerków, klasycznie, na dodatek wydana bardzo starannie.

Płyta „Gitarowe nostalgie” to długo niespełnione marzenie bycia na scenie. Każdy muzyk to ma. Andrzej Majewski to marzenie zrealizował, nagrywając płytę. Wydaje się to jednak realizacją połowiczną, wykonaną w zaciszu studio nagraniowego, a zatem w warunkach całkowicie kameralnych, bez widzów i słuchaczy. Nadszedł czas na prezentację sceniczną, Mistrzu!

Andrzej Dusza